wtorek, 6 stycznia 2015

Rozdział 5


    Nadszedł dzień w którym to Sasori musiał odwiedzić sąd, tak dobrze znane mu miejsce z filmów. W rzeczywistości był tu dopiero pierwszy raz i już chciał wracać do domu. Czerwonowłosy siedział na ławce, tuż obok swojej babci, czekając aż wielkie drzwi prowadzące do sali sądowej się otworzą i ktoś ich zawoła. Czuł się jak skazaniec. Nie zrobił nic złego, a ciągają go po sądach, bo takie prawo. Nie rozumiał tego. Nie musiał, bo i tak mu się to nie podobało. Do tego strasznie się denerwował, bez przerwy się wiercił, zmieniając pozycje. A to podkurczał nogi, a to siadał po turecku, albo na kolanach. Trudno mu było usiedzieć w miejscu w takim stresie, choć babcia i Kakashi, który na luzie poszedł sobie kupić herbatę z automatu, mówili mu że to tylko formalność i nie ma się czym martwić. Nie bardzo chciał w to wierzyć, on wiedział, że miał powód do zmartwień. Co jeżeli oddadzą go do domu dziecka? Babcia chyba naprawdę miała to gdzieś. A nawet jeśli nie, to były inne sprawy którymi się martwił. Jak to, że oskarżą go o zabicie rodziców... w końcu nie znaleźli sprawcy, co jeśli uznają jego za morderce? Zdawał sobie sprawcę absurdalności swych myśli, ale nie mógł nic poradzić, że właśnie takie go nachodziły.
- Sasori, siądź po ludzku – odezwała się babcia, tracąc już cierpliwość do wygibasów swojego wnuka. Ciągle się roił, jakby miał robaki w tyłku.
- No przecież siedzę.. - burknął, ponownie podkurczając nogę, podciągając ją aż pod samą brodę. Oparł podbródek na kolanie.
- Siądź normalnie – rozkazała, zsuwając jego nogę z ławki. Jak to wygląda, żeby tak w publicznym miejscu? Ah ta dzisiejsza młodzież, taka niewychowana. Po chwili przyszedł Kakashi sącząc herbatę z jednorazowego kubeczka. Wyciągnął do Sasoriego rękę w której trzymał puszkę z napojem. Chłopak patrzył chwilę na napój, po czym wziął go od mężczyzny. Nie prosił go, żeby mu coś kupił, ale skoro to zrobił to nie pogardzi. Otworzył puszkę, po czym zaczął pić. Jak się okazało był naprawdę bardzo spragniony, jakby przemierzył pół pustyni.. albo chociaż ćwiartkę. Z nerwów nawet w gardle mu zaschło. Tak strasznie się denerwował, a jednocześnie niecierpliwił, że myślał, że zaraz zwariuję. Nie chciał tu być, ale jak już jest, to chciałby mieć już wszystko za sobą. Dlaczego te cholerne drzwi się jeszcze nie otwierają? To było bardzo stresujące. Wstał i podszedł do Kakashiego, który oparty o ścianę i zaczął gapić się w okno. Siwowłosy spojrzał na czerwonowłosego opierającego się o parapet.
- Co robisz? - zapytał trzynastolatek. Chciał chociaż pogadać, by nie zadręczać się głupimi myślami. Babcia niebyła skora do rozmów, tak wywnioskował po tym, że przeglądała jakiś magazyn. Kakashi rzucił mu pełne politowania spojrzenie. Czy nie było widać co robi? Głupie pytanie.
- Nic specjalnego – Stał i patrzył jak się życie toczy za oknem. Nie było to ciekawe zajęcie, ale skoro trzeba czekać, to trzeba.
- Ile masz lat? - zapytał o pierwsze co przyszło mu do głowy. Chciał jakoś podtrzymać rozmowę, może i pytanie było durne, ale o coś musiał zapytać, inaczej z rozmowy nici, bo Hatake nie wyglądał na rozmownego. Z reguły nie był gadatliwy, ale tego dnia to już w ogóle za dużo milczy.
- Dużo – odpowiedział obojętnie. Nie widział celu w tym pytaniu, nie miał pojęcia po co je zadał ale nie wnikał. To tylko dzieciak, one zawsze mają głupie pomysły, więc nie miał zamiaru zaprzątać sobie głowy takimi pierdołami.
- Dużo, to znaczy ile? - dopytał niezadowolony z odpowiedzi Siwowłosego. Patrzył na niego oczekując konkretnej odpowiedzi. Mało go obchodziło ile ten staruch ma lat, ale jak już zapytał, to chciałby to wiedzieć.
- To znaczy, że dużo więcej niż ty – Taka odpowiedź również go nie usatysfakcjonowała, a nawet zirytowała.
- Uważasz, że ja mam mało lat? - odezwał się poirytowany. Hatake westchnął. Nie da mu spokoju.. A tak bardzo chciał sobie postać w ciszy.
- Tak, właśnie uważam – odpowiedział dla świętego spokoju.
- Trzynaście lat, to dużo – uświadomił mężczyznę. Przecież to oczywiste, że trzynaście lat to wcale nie jest mało. Niech go nie uważa za jakieś małe dziecko, bo mały to na pewno nie jest.
-Jak będziesz w moim wieku, to trzynaście lat będzie dla ciebie mało – dodał zrezygnowany. Co to za temat na rozmowę? Gdyby chociaż zapytał o to czy może wyprać kołdrę pod którą spał przez ten tydzień. Ale nie. On musi prowadzić rozmowę na takie tematy, które nie mają najmniejszego znaczenia, zwłaszcza dla niego.
- Jesteś aż taki stary, że to dla ciebie trzynaście lat to aż tak mało? - zapytał złośliwie. Kakashi spojrzał na niego z irytacją i mordem w oczach.
- Jesteś wkurzający.. - mruknął pod nosem odwracając wzrok w stronę okna. Po chwili wielkie drzwi prowadzące do sali sądowej otworzyły się. Sasori spojrzał w tamtą stronę z przerażeniem. Stres i strach powróciły, ale choć na chwilę o nich zapomniał. Nie jaki pan, zupełnie mu nieznany, zaprosił ich do środka, tak więc weszli.

    Rozprawa trwała niespełna godzinę. Było nudno, trochę ciężko, gdy padały pytania o jego rodziców, lub o jego babcię, by mogli wywnioskować czy nadaje się do opieki nad swoim wnukiem. Jak się okazało, nie było po co się bać, przyznali opiekę nad chłopcem, Chiyo. Cały stres opadł i poczuł się naprawdę szczęśliwy. Już dawno tak się nie czuł, już prawie zapomniał jak to jest się z czegoś ucieszyć. Ostatnie dni były dla niego trudne, ale teraz będzie miał własny kąt, swój pokój, i jego nowe życie zacznie rozkwitać. Żałował, że babcia postanowiła sprzedać jego stary dom, a ma zamieszkać w jej, który mieścił się w zupełnie innej części miasta. Będzie miał więc nowy pokój, i nowy dom. Nowy ale stary.. jak był mniejszy przyjeżdżał do babci w odwiedziny za nim jeszcze wyjechała za granicę, więc wiedział jak wygląda jej dwupiętrowe mieszkanie. Lepiej niż to Kakashiego, to na pewno. Po rozprawie Kakashi zabrał Sasoriego do siebie, by mógł się spakować, za to Chiyo udała się do sklepu by powiększyć zapasy w lodówce. Z tego co mówił Hatake, Czerwonowłosy naprawdę dużo je, chociaż w ogóle nie wygląda. Chiyo czuła się źle z tym, że tak mało wie o swoim wnuku, nawet prawie obcy mężczyzna który mieszkał z nim zaledwie tydzień, wiedział o nim więcej. Nie powinna go tak zaniedbywać, nawet jeżeli to on nie chciał do niej przyjeżdżać. Ale nie chciała go do niczego zmuszać.
Gdy Akasuna tylko spakował swoje rzeczy, a raczej upchał je do torby, był już gotowy do drogi do domu. Przykucnął żegnając się z Chiakim. Pies lizał go po twarzy merdając ogonem, chyba nie bardzo wiedział o co chodzi. Nie cieszył by się tak, gdyby wiedział, że chłopak już tu nie wróci. A przynajmniej Kakashi nie planował jego powrotu, wreszcie będzie miał łóżko tylko dla siebie. Sasori wyprostował się i spojrzał na czekającego na niego przy drzwiach Siwowłosego.
- Będzie mu beze mnie smutno – stwierdził chłopak patrząc na psa.
- Pewnie.. ty jesteś niezastąpiony – rzucił sarkastycznie mężczyzna otwierając drzwi i dając znać, żeby już wychodził. Chłopak ruszył w stronę drzwi.
- Ale może mi powiesz w końcu co to za dziew... - zaczął zerkając na zdjęcie brązowowłosej kobiety. Kakashi wypchnął go z domu, nim zdążył dokończyć, po czym sam za nim wyszedł zamykając za sobą drzwi na klucz. Co za wścibski dzieciak.. Wszystko chciałby wiedzieć.. Zdecydowanie wolał go wtedy gdy nic nie mówił, ale zamiast tego beczał. Teraz, zamiast beczeć, ciągle go wkurzał.
Dojechali na miejsce. Trzynastoletni Akasuna wysiadł z samochodu i spojrzał na dom od góry do dołu. Zwykły dom jednorodzinny, podobno jego ojciec się tutaj wychował. Znał ten dom bardzo dobrze, jednak niedawno babcia go odnawiała, a w takim nowym stanie go jeszcze nie widział. Wreszcie był na swoim, cieszył się z tego powodu. Skończą się głupie rozkazy Kakashiego.. choć musiał przyznać, że pomimo jego oziębłości, nawet go polubił.. przynajmniej go karmił. Nie zrobił mu krzywdy i zawsze jak w czymś go zapewniał to mówił prawdę. Miał do niego zaufanie. Hatake otworzył bagażnik i wyjął z niego torbę z rzeczami chłopaka. Podszedł do niego i wręczył mu ją.
- Trzymaj się – rzucił bez emocji do trzynastolatka, gdy ten odbierał od niego swoją własność.
- Będziesz za mną tęsknił? - postanowił zapytać, uśmiechając się chytrze. A co mu tam, na koniec może się jeszcze podroczyć z tym facetem.
- Jak za komarami.. - mruknął i zamknął drzwi od samochodu przez które przed chwilą wysiadł Sasori.
- Pytam poważnie – zmarszczył brwi. Może było to droczenie się, ale naprawdę chciał, by odpowiedź była szczera, a w jego mniemaniu szczera czyli taka jaką on chciał usłyszeć.
- A myślisz, że jak ja mówię? - patrzył na niego z powagą. Zawsze patrzył z powagą nawet jeśli mówił żart. Akasunie taka wymijająca odpowiedź również nieprzypadła do gustu.
- Myślę, że kłamiesz.. przyznaj się, że będziesz tęsknił.
- Oczywiście. Będę tęsknił... za spaniem na mojej ukochanej kanapie – Czego ten chłopak od niego jeszcze chce? Niechże da mu wreszcie spokój.. Nareszcie się wyśpi na swoim miękkim łóżku, a nie na dosyć twardej kanapie, od której zaczęły go już boleć plecy. Sasori spojrzał na niego pretensjonalnie. Inspektor widząc ten wzrok dodał - I... za takim jednym z którego mogłem się śmiać – miał na myśli oczywiście Sasoriego.
- Pf.. to bardzo dobrze, tęsknij sobie. Ja się tam cieszę, że wreszcie się od ciebie uwolniłem.. - burknął i odwrócił się tyłem do mężczyzny. Nie podobały mu się to co przed chwilą powiedział, choć był to tylko żart. Kakashi uśmiechnął się do siebie na te słowa. Zachowywał się jak dziecko, ale przecież... był dzieckiem.
- Już jesteście – odezwała się Chiyo wychodząc z domu. Chciała zaprosić Inspektora na obiad, ale ten nie dał się namówić, twierdząc że ma dużo pracy, ale była to nie prawda. Sasori dobrze wiedział, że tego dnia ma wolne, sam tak przecież mówił rozmawiając przez telefon ze swoim szefem. Dobrze to słyszał. Mężczyzna poczochrał włosy Sasoriemu, po czy wsiadł do samochodu i odjechał. Chłopak śledził go wzrokiem dopóki nie zniknął, a potem udał się za babcią do domu.
- O! Chłopak z czerwoną czupryną! - Zatrzymał się słysząc dziewczęcy głos. Spojrzał w miejsce, z którego głos dochodził i jego oczy natrafiły na niebieskowłosą dziewczynę, trochę wyższą od niego. Patrzył na nią jak na idiotkę. Po co był ten okrzyk? Nie rozumiał. Dziewczyna podeszła do niego. - Nie pamiętasz mnie? - zapytała patrząc na niego z uśmiechem. Przyjrzał się jej uważnie, ale nie kojarzył jej w ogóle.
- Nie, kto ty? - postanowił zapytać. Skoro go znała, to znaczy że już się spotkali, chciał wiedzieć gdzie i kiedy.
- Sąsiadka twojej babci, bawiliśmy się kiedyś jak tu przyjeżdżałeś – oznajmiła pstrykając go w czoło. On od razu spiorunował ją spojrzeniem kładąc ręka na czole. Kiedy ostatnio był tutaj u babci chodził jeszcze do podstawówki, więc nic dziwnego, że jej nie rozpoznał. Nie spodziewał się, że w drugiej klasie podstawowej miałaby już takie piersi, na które zerknął niezauważalnie. Miał już trzynaście lat, takie rzeczy zaczynały go pociągać. Dziwiło go jednak to, że ona go pamięta.
- Już pamiętam – powiedział po chwili. W ogóle jej nie kojarzył.
- No wreszcie – dodała z tą samą pozytywną energią co wcześniej. Nie rozumiał jej entuzjazmu, nawet go nie podzielał. - Przyjechałeś na wakacje?
- Nie zupełnie... - nie chciał o tym rozmawiać. Nie miał zamiaru się jej zwierzać z tego co przeżył, zwłaszcza że sam nie lubił wracać do tego myślami. - Muszę iść. Babcia czeka..
- Jasne, to do zobaczenia, sąsiedzie – wyszczerzyła się do niego, ale on nie odwzajemnił uśmiechu. Nawet lekko nie podniósł kącików ust ku górze. Z tą samą miną nieokazującą emocji odwrócił się od niej i ruszył do domu.
- Konan! - wydarł się rudowłosy chłopak idący w jej kierunku, machając do niej. Sasori zatrzymał się przy drzwiach od domu i spojrzał na niego. A więc miała na imię Konan. Teraz coś zaczęło mu świtać, kiedyś faktycznie bawił się z jakąś Konan. Rudowłosy podbiegł do dziewczyny.
- Nie uwierzysz, mam dla ciebie niespodziankę – powiedział nie mogąc doczekać się jej reakcji, na jego prezent. Spojrzał na torbę, która zwisała z ramienia dziewczyny. - Dokąd idziesz? - zapytał, ciekaw gdzie też jego przyjaciółka i jednocześnie obiekt westchnień się wybiera.
- Na korepetycję – oznajmiła jakby było to oczywiste.
- Przecież są wakacje... - rzucił ponuro.
- Nie zapominaj, że mamy na wakacje zadany projekt z Fizyki – Również nie przepadała, za uczeniem się w wakacje, ale jak mus to mus, nie chciała dostać słabej oceny, chciała się postarać.
- Wakacje niedawno się zaczęły, zdążysz się jeszcze nauczyć – Wolał by z nim została, a nie szła na jakieś korepetycje.
- Nie, nie odkładam wszystkiego na ostatnią chwilę, tak jak ty – pokazała mu język. A on stwierdził w duchu, że było to urocze. - No i co to za niespodzianka? - dopytała niecierpliwa tego, czym chce ją zaskoczyć.
- Lubisz ten zespół... YUZU, prawda? - rzucił jej pytające, a jednocześnie wymowne spojrzenie.
- Uwielbiam! - pisnęła radośnie. - I co z nimi? Co, co? - zbliżyła się do czternastoletniego chłopaka, patrząc mu prosto w oczy. Zarumienił się nieznacznie, widząc jej twarz tak blisko swojej. Była taka piękna... Otrząsnął się ze swoich fantazji, wracając na ziemię.
- Mam dwa bilety na jutrzejszy koncert! - zawołał wyjmując bilety z tylnej kieszeni spodni. Oczy Konan zabłysnęły. Wyrwała mu bilety patrząc na nie, jak na przepustkę do raju.
- Skąd je masz? - wbiła wzrok w chłopaka, gdy już napatrzyła się na wejściówki.
- Znajomy mojego dziadka będzie ochroniarzem na koncercie, no i dostał te bilety, a potem dał mojemu dziadkowi, a on dał je mnie – wyjaśnił w skrócie. W każdym razie miał duże szczęście, że znajomy dziadka pomyślał właśnie o nim. Inaczej nie mógłby zaprosić Konan na ten koncert. To może być ich pierwsza randka, naprawdę by się z tego bardzo cieszył.
- Niesamowite.. - znów spojrzała na bilety. Nie mogła uwierzyć, że będzie mogła pójść na koncert swojego ulubionego zespołu. Ich plakat widniał u niej w pokoju, nawet miała z piosenkarzami z zespołu zdjęcie w ramce, które zawsze całowała przed spaniem. - Normalnie, kocham cię! - krzyknęła całując go w policzek. Dotknął wilgotnego policzka, zachwycony tym co powiedziała. Chciał powiedzieć, że też ją kocha, ale nie miał odwagi, bo dobrze zdawał sobie sprawę z tego, że powiedziała to pod wpływem chwili, było to okrutne, ale niestety prawdziwe.
- Nie ma za co – powiedział siląc się na obojętność. Chciał być macho.
- Muszę lecieć, widzimy się później, pa! - pomachała mu i pobiegła w swoją stronę. Patrzył za nią chwilę rozmarzony i zaraz przypomniał sobie, że nie wziął od niej biletów. Chciał już nawet za nią biec, ale uświadomił sobie, że z nią wejściówki będą bardziej bezpieczne niż z nim. On mógłby je zgubić, a ona tak je pokochała, że na pewno będzie miała na nie oko. Skierował się w przeciwną stronę co przed paroma sekundami, niebieskowłosa. Nagle zauważył czerwonowłosego chłopaka stojącego przy drzwiach jednego z domówi gapiącego się na niego. Zatrzymał się na chwilę.
- Co jest? - zapytał, sądząc, że może czegoś od niego chce skoro tak się patrzy. Sasori dopiero teraz zorientował się, że się aż tak perfidnie przygląda.
- ..Nic.. - odpowiedział dosyć cicho, ale słyszalnie.
- Tylko jej nie podrywaj, dobrze ci radzę – Zabrzmiało to jak groźba. Uśmiechnął się do niego chytrze, po czym znów ruszył przed siebie. Akasuna zbeształ go wzrokiem. Nie miał zamiaru nikogo podrywać.. Otworzył drzwi i wszedł do domu.
Dom był nieco inny niż pamiętał, miał nowe meble, wyremontowane schody, pokładzione panele i odmalowane ściany. Wyglądał ładniej i żywiej. W końcu go odmłodzili, to nie ma się co dziwić.
- Sasori, zanieś rzeczy na górę i zejdź na obiad – zawołała Chiyo z kuchni mieszając zupę w garnku. Po dostaniu informacji od babci, który to jego pokój udał się tam. Był to pokój na wprost od schodów. Był mniejszy niż ten jaki miał w swoim domu gdzie mieszkał z rodzicami, ale tutaj również nie było ciasno. Było przytulnie. Rozejrzał się po pokoju. Na jednej ścianie stała półka na książki, na drugiej rozsuwana szafa, trzecia była zupełnie pusta, brakowało łóżka... a przy czwartej ścianie stało biurko naprzeciw okna. Niby było wszystko w porządku, ale czegoś brakowało. A mianowicie komputera. Zszedł na dół z zamiarem nie tylko zjedzenia obiadu, ale również chciał zapytać babcię, dlaczego pewnych potrzebnych rzeczy brakuje w jego pokoju.
- Babciu.. gdzie jest łóżko? - zapytał pretensjonalnie wchodząc do kuchni. Chyba zapomniała, że musi na czymś spać.
- Póki co musisz spać na materacu, stare łóżko wyrzuciłam, a nowe przywiozą dopiero w przyszłym tygodniu – mówiła kładąc miskę z zupą na stole.
- A komputer? Gdzie jest? - łóżko jakoś przeżyje, ale komputer? Nie ma mowy. Już i tak długo wytrzymał bez niego, przez ten tydzień. Wtedy nawet nie czuł potrzeby korzystania z niego, ale ta potrzeba wróciła. Chiyo wskazała na komputer stojący na biurku w salonie.
- Dlaczego tutaj stoi? - Nie rozumiał. Przecież miał swoje biurko w pokoju, tam mógł stać.
- Dlatego, że w pokoju masz biurko do nauki – wyjaśniła siadając do stołu i zabierając się do jedzenia. - Siadaj, bo ci wystygnie.
- Ale babciu.. na komputerze też się mogę uczyć..
- Już ja wiem jak wy młodzi uczycie się na tych komputerach. Komputer będzie stał tutaj, i będziesz z niego korzystał tylko dwie godziny dziennie – oznajmiła nie ważąc na zdanie wnuka. Czerwonowłosy nie mógł uwierzyć, że jego babcia wprowadziła do domu taką durną zasadę. Nie mógł się poddać, będzie walczył o swój komputer.
- To za mało.. - burknął, krzyżując ręce na piersi. Musi negocjować, w trzy godziny to nawet nie zdąży zagrać w fajną grę, albo poserfować po internecie. Internet zjada czas zbyt szybko, babcia tego nie wie, że dwie godziny jest jak pół.
- Wcale nie za mało. Nie będziesz psuł sobie oczu od patrzenia w ekran, to nie zdrowe. - Nie zwracała uwagi na lamenty wnuka. Musiała przyznać, że rodzice za bardzo go rozpieścili, pewnie nawet nie kontrolowali tego ile siedział przed komputerem. Ona nie miała zamiaru mu tak pozwalać na wszystko. Ma być zdrowy i dobrze wychowany.
- Nie bądź okrutna babciu... komputer jest mi naprawdę potrzebny.. u mnie w pokoju – Nie chciało mu się wierzyć, że będzie kontrolowany przez babcię w godzinach włączania i wyłączania komputera. Nie chciał tak.
- Jedz bo wystygnie – powiedziała wskazują na miskę z zupą. Sasori aż zacisnął pięści ze złości. Ta baba go w ogóle nie słuchała.
-Nie będę jadł – zbuntował się, mocno opierając się o ścianę. Miał dosyć zasad. Jego rodzice byli niezastąpieni. Nie pozwalali mu na wszystko, również mieli swoje zasady, ale nie aż takie. Nie podobało mu się to, nie chciał takiego rygoru. Chiyo westchnęła i wstała od stołu. Podeszła do lodówki.
- Sasori, podejdź tutaj – powiedziała i czekała aż chłopak raczy uczynić to o co prosiła. Stał jeszcze dłuższą chwilę marszcząc brwi i ignorując babcię, po czym złamał się pod wpływem jej nieustępliwego wzroku i podszedł do lodówki.
- Mieszkasz teraz ze mną i proszę cię byś przestrzegał moich zasad. To wszystko dla twojego dobra. - wskazała na kartkę przyczepioną magnesem do lodówki. - Zapoznaj się. - Sasori spojrzał na kartkę. Była to lista zasad panujących w domu Chiyo. Nie mógł w to uwierzyć. Wiedział, że babcia zawsze była rygorystyczna i stanowcza, ale nie żeby tak bardzo. Na prawdę miał nadzieję, że po tym co przeżył, zacznie teraz żyć od nowa z dnia na dzień coraz lepiej, ale jak widać życie go nie znosi, bo postawiło mu na drodze taką babci, która nie chce jego szczęścia. Nie będzie szczęśliwy z taką listą zasad. Na liście widniało dziesięć punktów, które powinien przestrzegać, jak na przykład: Chodzenie spać najpóźniej o dwudziestej drugiej. Codziennie poświęcać na odrabianie lekcji co najmniej dwie godziny. Powrót do domu o godzinie dziewiętnastej. Co drugi dzień zmywanie naczyń. I tak dalej. Im dalej czytał, tym bardziej czuł się niezadowolony i wściekły. Nie chciał przestrzegać tego wszystkiego.
- O dziewiętnastej do domu? - zapytał załamany, taką decyzją staruszki. - Nawet dzieci z przedszkola mogą później wracać..
- Za dwa lata będziesz mógł wracać po dwudziestej – Nie miała zamiaru zmieniać zasad. Martwiła się o niego i dziewiętnasta była to odpowiednia godzina na powrót, zwłaszcza w roku szkolnym.
- I to ma mnie niby pocieszyć? - zirytowała go. Tak bardzo się cieszył, że wreszcie będzie na swoim, że będzie miał własny kąt, a jak się okazało w tym kącie nie będzie miał nawet komputera. Do tego te wszystkie zasady go przytłaczały.
- Nie zjadłeś zupy – zawołała za nim widząc, że jej wnuk wychodzi z kuchni.
- Nie jestem głodny... - burknął, ruszając do swojego pokoju. Miał gdzieś takie zasady, być może nie były one czymś z czym nie spotkałby się do tej pory. Ale sam fakt, że mówi mu o nich już pierwszego dnia pobytu w domu zepsuło mu humor, bo liczył na cieplejsze powitanie. Był też zły o komputer. Chciał go mieć w swoim pokoju, a nie w salonie. To nie było w porządku.

   Przez ostatnie dwa dni Sasori nie robił praktycznie nic. Przesiedział je w domu, nie miał na nic ochoty. Już nawet u Kakashiego miał więcej zajęć, bo Inspektor miał psa z którym lubił się bawić i mógł z nim nawet wyjść na spacer. Tutaj nie miał nikogo z kim mógłby gdzieś wyjść, a nawet nie chciał. Całe dwa dni zawracał babci głowę, prosząc ją o zmianę decyzji dotyczącej komputera. Chodził za nią i jęczał, żeby pozwoliła mu wziąć komputer do swojego pokoju. Ciężko było ją przekonać, była uparta jak cholera. Jednak udało mu się wymusić płaczem, mówiąc że i tak już ma nieszczęśliwe życie, że czuje się nie kochany, a przez komputer chciałby pisać ze swoimi starymi znajomymi, a nie będzie umiał tego robić w tak publicznym miejscu jak salon. Chciał mieć trochę więcej prywatności, bo ma już trzynaście lat. Pod takimi argumentami, którym towarzyszyły łzy, Chiyo w końcu uległa. Chłopak sam chciał wszystko przenieść i po podłączać, choć nie do końca wiedział czy potrafi to zrobić, ale chciał mieć komputer u siebie jak najszybciej. Babcia jednak zabroniła mu samemu się w tym rządzić, twierdząc, że jeszcze coś popsuje, toteż poprosiła o pomoc sąsiada, który bez problemu się zgodził i przyszedł podłączyć komputer razem ze swoją córką, Konan, która chciała zobaczyć co słychać u czerwonowłosego chłopca. Nie pamiętała jak miał na imię, ale pamiętała, że kiedyś miło spędzała z nim czas. Sasori nie był zadowolony z jej wizyty, bo chciał się przyglądać jak sąsiad podłącza komputer, to było ciekawsze niż rozmowa z nią i jedzenie ciasteczek w salonie. Babcia jednak uważała, że nie powinni przeszkadzać panu na górze.
- Po co ci komputer u babci? - zapytała ciekawa. Ona u dziadków nie miała komputera, gdy rodzice ją wysłali na wakacje, chcieli właśnie żeby odpoczęła od internetu.
- Bo chce – nie będzie jej przecież tłumaczył. Nie znał jej nawet dobrze. Co jeśli by jej powiedział prawdę, a ona by komuś rozgadała? Może to żadna tajemnica, ale nie chciał się chwalić tym, w jaki sposób zginęli jego rodzice.
- Też mi odpowiedź.. - obruszyła się. Nie należał do najmilszych, mimo że kiedyś wydawał jej się na prawdę w porządku.
- Lepsza taka niż żadna – z kwestionował.
- Lepsza prawda niż kłamstwo – sięgnęła po ciasteczko leżące na talerzyku. Sasori spojrzał na nią lekko zaskoczony. Czyżby coś wiedziała, o jego rodzicach? Ale co do komputera to przecież nie kłamał. Na prawdę chciał mieć komputer u siebie w pokoju. Akasuna wstał i bez słowa wyszedł z domu, zostawiając Konan samą w salonie. Dziewczyna posłała za nim piorunujące spojrzenie, zostawił ją tak bez słowa. Również wstała i poszła w jego ślady. Wyszła przed dom. Sasori siedział na schodkach przed drzwiami. Usiadła obok niego. Zbeształ ją wzrokiem.
- Ale się mnie czepiłaś... - mruknął niezadowolony
- Jestem Konan – przedstawiła się wyciągając do niego dłoń. Może właśnie od tego powinna zacząć.
- Sasori... - burknął. - Akasuna. - zawsze przedstawiał się pełnym imieniem i nazwiskiem.
- Tak myślałam.. - Chłopak spojrzał na nią niezrozumiale.
- Co masz na myśli? - patrzył na nią podpierając podbródek na dłoni.
- Zamieszkasz tutaj na stałe, prawda? - zapytała podpierając się na rękach, patrząc w bezchmurne niebo. Nic nie odpowiedział. - To dlatego, że twoi rodzice nie...
- Skąd to wiesz? - przerwał jej nagle marszcząc brwi. Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. Zapadła chwila ciszy, po czym niebieskowłosa znów spojrzała w niebo.
- Gdy twoja babcia była za granicą, moja mama przychodziła tu podlewać kwiatki. Pewnego dnia przyszła i zastałą twoją babcie w domu.. Przyjechała tak nagle.. Powiedziała mojej mamie co się stało, a mama w domu rozmawiała o tym z tatą.. trochę podsłuchałam ich rozmowę. - wyjaśniła, mówiąc przy tym całą prawdę. Podkurczyła nogi i ponownie na niego spojrzała. - Przykro mi..
- Nie chce litości.. - rzucił oschle, niezadowolony z tego, że jego babcia wszystko wygadała sąsiadom.
- Nie lituję się nad tobą, po prostu jest mi przykro. Twoi rodzice musieli być wspaniali.. - smutno jej było, że ludzie giną w takich okolicznościach. Nie znała jego rodziców, może widziała ich tylko raz, czy dwa i to tak przelotnie. Była jednak człowiekiem i miała serce, to przykre że tak się właśnie stało.
- Byli.. - potwierdził jej słowa szeptem, a do jego oczu napłynęły łzy. Szybko je wytarł, by nowa koleżanka niczego nie zauważyła. - Oko mnie swędzi – powiedział trąc je materiałem bluzy.
- Widzę.. - uśmiechnęła się na jego urocze kłamstwo, zasłaniając uśmiech dłonią.
- Obiecaj, że nikomu tego nie powiesz. - powiedział wstając i otrzepując spodnie z brudnych betonowych schodów.
- Obiecuję – posłała mu ciepły uśmiech. Nie czuła potrzeby, by o tym rozpowiadać, a skoro ją prosił żeby zachować to w tajemnicy, to tak właśnie miała zamiar zrobić. Pogadali jeszcze trochę, zupełnie zmieniając temat. Czerwonowłosy musiał przyznać, że była całkiem miła i dobrze się mu z nią rozmawiało. Ojciec dziewczyny skończył montować komputer i razem z córką wrócił do domu. Sasori był niezwykle ucieszony, że wszystko działa jak należy. Babcia wciąż utrzymywała wersję, że najwyżej dwie godziny dziennie przed komputerem, mimo że stoi w jego pokoju to nie pozwalała mu na samowolkę z tym sprzętem. Chciał negocjować z czasem, ale odłożył to na kiedy indziej. Póki co najważniejsze było, że komputer stoi u niego w pokoju. Chiyo robiła tylko problem z tego, co zrobi z biurkiem, które specjalnie kupiła do salonu. Jak nie ma komputera to biurko już jest nie potrzebne. Sasori zaoferował, że mogą sprzedać je przez internet, Chiyo nie bardzo miała pojęcie jak to się robi, tak więc zostawiła to wnukowi. Czerwonowłosy wziął aparat, zrobił parę zdjęć biurku, i wystawił je na sprzedaż w internecie, po tym babcia stwierdziła, że internet może się jednak do czegoś przydać.


Od Autorki: Na początku WITAM Was w Nowym Roku 2015!
Macie rozdział na pocieszenie, bo to ostatni dzień wolnego ^^ Chyba, że nie chodzicie do szkoły O: 
No, jak widzicie pojawili się Konan i Yahiko, i mam nadzieję, że od tego rozdziału będzie się już robić tylko ciekawiej :) W końcu zaczyna pojawiać się Akatsuki :P
Tak w ogóle to ledwo się wyrabiam z pisaniem.. Nie tyle co nie mam weny na pisanie i na czytanie, to jeszcze nie mam weny na oglądanie T-T. A to przecież moje Hobby! Co to się porobiło...
A tak w ogóle, to jak wam minęły święta i sylwester? Było hucznie i wesoło? :D
No i.... Kto oglądał Kevina? xD


Dajcie mi trochę waszej weny :<


8 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze świetny ^^
    Pojawia się Akatsuki :D Już nie mogę się doczekać aż pojawią się pozostali. Sasori jest uparty i chce zmieniać zasady, na jego miejscu też bym tak zrobiła :)
    Co do świąt to była miła atmosfera ^^
    A sylwester... cóż, nie mam czym się chwalić, bo spędziłam go przed komputerem -.- Kevina nie oglądałam...
    Szczęśliwego Nowego Roku :)
    Pozdrawiam i życzę duuużo weny ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też na jego miejscu chciałabym zmienić zasady :P
      Nie oglądałaś Kevina? :< No jak to tak? xD
      Dziękuję. Wena mi sie baardzo przyda ^^

      Usuń
  2. Nie wyjaśniłaś sprawy z Rin! Dlaczego? Ja biedna tak na to czekałam! XC!

    Ale.. jest Konan i Yahiko więc.. dobrze jest! Akatsuki się pojawia awww *w*
    Itachi, Konan, Yahiko.. czekam na resztę! ;D

    Sasori buntownik! Chce kompa do pokoju i koniec kropka! Jego pożegnanie z Kakashim było takie fajne! Żegnaj inspektorze Hatake! Mam nadzieję że się jeszcze pojawisz..

    Chiyo przypomina mi moją babcię.. ona też ma na lodówce zasady kiedy jeżdżę do niej na wakacje XP

    Yahiko zaprosił Konan na randkę a ona w zamian zabrała mu bilety.. sprytna jest xD i pewnie jeszcze pomyśli że on je jej dał i pójdzie z jakąś koleżanką xd albo z Saso! Wtedy to dopiero miałby przerąbane u Yahiko.. xd

    Ogólnie szkoda że nie napisałaś więcej o tej sprawie w sądzie itp. Ale trudno :P

    Święta były z Kevinem (jak co roku ) bo kevin to świąteczna tradycja! ^^
    Sylwester był szalony i.. dziwny czyli taki jaki powinien być!

    Wszystkiego najlepszego w nowym roku 2014! Tzn 2015 xD Poprawiłaś mi humor i jutro pełna energii mogę wracać do szkoły! (Niee chcee tam wracać! XC)

    Duuuuuuuuuuuuużo weeeeeeny! ;*
    Pozdrawiam ;)

    (Dlaczego nie było Rin!? Dlaczego?! XC)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, spokojnie ^^ Sprawa dziewczyny ze zdjęcia jeszcze się wyjaśni, także spokojnie xD Nie żegnamy się z Kakashim na zawsze, i tym bardziej nie żegnamy się jeszcze z tym blogiem. Jeszcze duużo rozdziałów :) Nie wiem, jak to wytrzymacie O:
      Bardzo się cieszę, że zdołałam poprawić ci humor :)
      Dziękuję! :D
      (Jeszcze będzie Rin :P)

      Usuń
  3. Nie bój się! Wytrzymamy, wytrzymamy :D
    Będzie Kakashi? I od razu lepiej...
    Czekam (nie)cierpliwie na wyjaśnienie sprawy Rin ;3
    Pozdrawiam ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć ;) Nominuję cię do Liebster Award. Weź udział, jeśli oczywiście chcesz. Więcej tutaj http://naruto-i-hinata-rin.blogspot.com/p/liebster.html Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze raz cześć xD
    Od razu przejdę do komentowania :P
    Rozprawa sądowa – nigdy na żadnej nie byłam, ale wierzę, że dokładnie takie nerwy towarzyszą tam ludziom ;) jedna zła myśl prowadzi do drugiej jeszcze go rszej, które z pozoru wydają się absurdalne. Kolejny raz chylę się w ukłonie dla twoich zdolności pisarskich :D Jak Saso zagadywał do Kakashiego xD hahah, ja tam też nienawidzę pytania o wiek, ale ja jestem kobietą i mnie tam wolno XD ale Kakashi? Taki wstyd się przyznać? Weź się chłopie w garść xD zresztą nie widział aluzji pt. pogadaj ze mną? XD to, że ma jedno oko go nie tłumaczy :P
    To ich pożegnanie na swój sposób było słodkie :D jednoznacznie sobie nic miłego nie powiedzieli, ale swoje wiedzieli xD co ten Saso mówił? Kakashi wziął wolne, bo miał ważne zadanie – przespać się w swoim miękkim łóżku :D Swoją drogą to zadziwiające, że dziwi go dziecięca ciekawość :P
    Och, Konan taka kumpelka Saso – so sweet :P Yahiko powinien być baaardzo zazdrosny xD zwykłe słowne groźby nie wystarczą xD Zresztą z tą niespodzianką był kochany <33 ale coś czuje, że złamie mu serduszko oddając drugi bilet komuś kto nie nazywa się Yahiko :< O taak, czasami nieświadomie jesteśmy okropne…!
    Uuu Sasori zaczął za tęskniać za pobytem u Kakashiego, gdzie właściwie nie panowały zasady? :P
    Chiyo… z tych wszystkich zasad najbardziej mnie powrót do domu o 19 rozwalił… no chyba ona sobie jaja robi -_____- ale widzę, że Saso reprezentuje ludzkość nerdów, gdzie to komputer jest najważniejszy xD jestem osobą, która przy komputerze spędza bardzo dużo czasu, ale no xD nie wiem, chyba bym nie toczyła wojen o komputer… xD n a bank bym się z tego powodu nie rozbeczała XD
    Fajne go łączą kontakty z Konan :D Ciekawi mnie kogo jeszcze zna z Akatsuki? Oprócz Yahiko rzecz jasna :D I ogólnie jak to się wszystko potoczy…
    Dlatego tym akcentem kończę ten komentarz :P
    Nie mogę się doczekać, aż przeczytam… :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    i Sasori zamieszkał z babcią, czy on myśli, że będzie robił co mu się podoba i zabawa z tymi dzieciakami tekst Sasuke...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń